Strona główna arrow Czytelnia arrow Wiarygodność Biblii arrow Bóg a fizyka
Musisz tego posłuchać
Strona główna
Aktualności
Skrzynka intencji
Forum Duchowej Pomocy
Nasze świadectwa
Czytelnia
Galeria Sola Fide
Polecane strony
Sola Gratia
Napisz do nas
Multimedia
Zaloguj Się Wyszukaj Jeśli chcesz taki serwis
Często czytane:
Gościmy
Aktualnie jest 4 gości online
Licznik odwiedzin
odwiedzających: 2203869
Bóg a fizyka PDF Drukuj E-mail
Od czasów Kartezjusza istnieje spór między naukowym, racjonalnym spojrzeniem na świat a postrzeganiem człowieka wierzącego. Nie wiadomo kiedy i dlaczego te dwa punkty widzenia zantagonizowano i przekreślono znak równości między wiarą a rozumem. Ale czy ów odwieczny spór o Boga jest rzeczywiście sporem racjonalnym?

Czy spór o Boga nie jest czasem jedynie garścią stereotypów myślowych, które nadal funkcjonują w naszych głowach, sprowadzając się do tezy, że Bóg Biblii nie może być „naukowy”, a Bóg nauki nie może być „biblijny”? Któryś z nich już z założenia musi być gorszy. Ale czy tak rzeczywiście jest? A może jest to kwestia złego założenia, szablonu myślowego czy w końcu nazewnictwa, w jakie z upływem wieków ubrano Boga Biblii?

Staruszek z Edenu

Najlepiej z siwą brodą, dobroduszny, nieco przygłuchy. Taki, co to szybko się złości, ale też równie szybko mu przechodzi. Na wpół mityczny, archaiczny, oderwany od rzeczywistości. Taki wizerunek wynurza się ze stereotypu myślowego współczesnego człowieka, karmionego od dziecka animowanymi bajkami o Biblii. Czy tak jest istotnie?

Uważny czytelnik Starego Testamentu dostrzeże zupełnie coś innego. W świadomości Izraela istniał – i tak jest nadal – zakaz wyobrażania sobie Boga w jakikolwiek sposób i sprowadzania go do czegokolwiek. Został on sformułowany w drugim przykazaniu biblijnego dekalogu (zob. Księga Wyjścia 20, 4-5). Chodziło o to, by Bóg nie był „Czymś” lub „Kimś” z  ludzkich wyobrażeń. Sam przedstawia się Mojżeszowi przy krzewie gorejącym w sposób nieco dziwaczny (zresztą bezpostaciowo): „...mówi Jestem, który Jestem”. Jeszcze kilkakrotnie nazwie się podobnie, choćby w akcie stworzenia: Elohim – Ten, który wszystko tworzy,  Siła sprawcza. Samo imię JAHWE oznacza wieczny  BYT, wieczne ISTNIENIE, ABSOLUT.

       Jakże podobny jest ten wizerunek Boga - jako czystej, wielkiej Myśli, Mózgu Wszechświata - do wizerunku Boga nauki, Boga Einsteina i Pascala. Profesor Michio Kaku, fizyk z Uniwersytetu w Nowym Jorku, stwierdza: „Gdy uczeni używają słowa Bóg,  zwykle mają na myśli Boga Porządku. (...) Einstein w ciągu całej swojej kariery wierzył, że we Wszechświecie istnieje tajemniczy boski porządek. Zwykł mówić, że celem jego życia jest zgłębienie boskiej myśli. Einstein wielokrotnie odwoływał się do tego Boga w swoich pismach, nazywając go czule >Staruszkiem<”. Skoro sam Albert Einstein nazywał Boga „Staruszkiem”, widać uczłowieczał go i identyfikował emocjonalnie. W ten sposób stawał mu się bliższy. Podobną metodą posłużyli się pisarze Biblii, ale nawet oni nie śmieli nazywać JESTEM, KTÓRY JESTEM – staruszkiem. Mawiali za to: „straszne i wielkie jest imię Boże”. Co ciekawe, żaden ze starotestamentowych pisarzy czy proroków nigdy nie pokusił się, by opisywać wygląd Boga. W  starotestamentowej świątyni nie było jego popiersia czy posągu. Nawet dla ówczesnych ludów pogańskich był to zadziwiający i tajemniczy Bóg bez twarzy i bez kształtu.

     Skąd więc spór o postrzeganie Boga? Może stąd, że uczeni i laicy nie potrafią się wzajemnie porozumieć, bo nie mówią tym samym językiem, choć odwołują się do tego samego Boga. Dla naukowców określenie „Bóg” prawie zawsze odnosi się do „Boga cudów”, a ten powinien, ich zdaniem, istnieć poza nauką. Ale czy tak musi być? Niekoniecznie – przecież biblijny obraz Boga to właśnie obraz Boga porządku, Boga poza czasem i przestrzenią, Boga niewyobrażalnego umysłem – WIECZNEGO BYTU. Ten obraz jest już o wiele bliższy naukowym wyobrażeniom. A więc może nie chodzi o istnienie Boga, tylko o to, jak kto sobie Go wyobraża lub jak kto Go nazwie?

Matematyczna teologia

Ostatnio w świecie nauki dużo mówi się o tzw. matematycznej teologii. Wszystko sprowadza się do tego, że współczesny człowiek odrzucił archaiczną, jak mu się zdawało, teologię religijną tylko po to, by w to miejsce wstawić jeszcze dziwniejszą „religię naukową”, odwołującą się do hiperprzestrzeni, pętli czasowych i wszechświatów równoległych. Sami naukowcy kłócą się wzajemnie, która z wielkich teorii jest bardziej prawdopodobna, a która trąci o literaturę z pogranicza fantastyki: „Wiara we wszechmogącego Boga została teraz zastąpiona wiarą w teorię kwantową i ogólną teorię względności” – przyznaje prof. Michio Kaku. A więc nadal jest to kwestia WIARY , bo – jak stwierdza sam fizyk – „stworzenia nie da się zmierzyć w laboratorium, a więc takie abstrakcyjne idee nigdy nie zostaną zweryfikowane”. Współcześni wielcy fizycy liczą się z tym, że potwierdzalność ich teorii jest bardzo ograniczona, a wszelkie eksperymenty są poza zasięgiem ludzkich możliwości. Często też padają stwierdzenia, że współczesna fizyka i kosmologia coraz bardziej stają się filozofią i pozostają w sferze teorii. A teorii jest tyle, ilu wybitnych fizyków.

       XX wiek przyniósł wiele przełomowych odkryć niemal we wszystkich dziedzinach nauki, a zwłaszcza w fizyce. Przez ostatnich trzysta lat, czyli od czasów Newtona, sądziliśmy, że czas w całym wszechświecie jest jednostką stałą i płynie z taką samą prędkością. Obojętnie, czy będzie to na Marsie, na Słońcu czy na Saturnie, to nasze zegarki pokażą tę samą godzinę. Wszystko runęło na początku XX wieku, kiedy  niemiecki fizyk Albert Einstein zatrząsł podstawami teorii Newtona, twierdząc, że jest zupełnie inaczej. Na początku nikt nie chciał w to wierzyć, a jednak późniejsze eksperymenty przeprowadzone z zegarami atomowymi wysłanymi na orbitę okołoziemską potwierdziły, że zegar na Ziemi i zegar umieszczony w przestrzeni kosmicznej chodzą w różnym tempie, a więc pokazują inny czas.

          Czy te rewelacje odkrył rzeczywiście Einstein dopiero w XX wieku? Otóż nie! Tę swoistą, uproszczoną teorię względności odnajdujemy i w Starym, i w Nowym Testamencie, gdzie Bóg przez proroków zdaje się mówić: Mój czas nie jest waszym czasem (por. Psalm 90, 4 i II List Piotra 3, 8). Jak dzisiaj można wyłożyć prostemu człowiekowi teorię względności czasu? Chyba tylko tak, jak zrobili to dawno temu Mojżesz i Piotr. Tylko skąd oni wiedzieli o teorii względności?

Dzieci Wszechświata

Współczesna fizyka odwołuje się do teorii hiperprzestrzeni, światów równoległych i wielowymiarowości. Otóż biblijny przekaz mówił już dużo wcześniej o  tzw. trzecim niebie (zob. II List do Koryntian 12, 2). Być może owe niebo (coś na kształt świata równoległego) zostało tak nazwane, ponieważ wyobrażenia znane współczesnej fizyce nie mieściły się w głowie człowieka sprzed 2000 lat. Nawet dzisiejsi giganci fizyki potrafią mówić ludzkim językiem, stosując czasem wręcz naiwne przykłady. Wszechświat porównywany jest przez nich do wielkiego Jabłkoświata, który niczym jabłoń ma na swoich gałęziach mnóstwo owoców. Każde jabłko to osobny świat, zamieszkały lub nie.

     Biblijny obraz trzeciego nieba to obraz świata wypełnionego mieszkańcami, a aniołowie to nie ludzie ze skrzydłami, rodem ze średniowiecznych obrazków, lecz duchowe istoty, które poruszają się w czasie i przestrzeni. Wszechświat jest więc zamieszkały nie przez świętych i błogosławionych (bo o tym milczy  Biblia), ale istoty duchowe, inteligentne, zorganizowane w jakieś „wyższe cywilizacje”. Istoty duchowe, które mogą  się materializować, zmieniać kształt, poruszać w czasie i które na pewno znają prawa fizyki, bo nimi się po prostu posługują. My jesteśmy przy nich skazani jedynie na swoją trójwymiarowość. Już wyobrażenie sobie czwartego wymiaru stanowi dla nas nie lada wyczyn intelektualny, a co dopiero mówić o wielowymiarowych przestrzeniach. Niezależnie więc od tego, czy nazwiemy Wszechświat Jabłkoświatem,  czy  Niebem, pozostanie to tylko kwestią nazewnictwa, bo podmiot i przedmiot rozważań jest ten sam. Reszta zależy od nas.

Duchy z innych wymiarów

Czwarty wymiar wkroczył do powszechnej świadomości ludzi w 1877 r., kiedy w Londynie miał miejsce skandalizujący proces, który rozpoczął wielką dyskusję nt. zjawisk paranormalnych. Gazety obszernie opisywały proces medium spirytystycznego Henry’ego Slade’a, który dokonywał rzeczy niemożliwych, np. łączył złamane zapałki, czytał teksty w zamkniętych kopertach, wywoływał duchy. Wkrótce wytoczono mu proces, uważając jego „triki” za czyste oszustwo. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że obrony  Slade’a  podjęli się ówcześni wybitni  naukowcy, późniejsi laureaci Nagrody Nobla. Główną rolę odegrał Johann Zoellner, profesor fizyki i astronomii z Lipska. Twierdził on, że sztuczki Slade’a są możliwe, ale tylko w czwartym wymiarze. Slade potrafił bowiem zmieniać prawoskrętną muszlę w lewoskrętną, a także potrafił spleść dwie oddzielne i zamknięte drewniane obręcze – bez ich przecinania czy łamania. Sztuczki te badano na wiele sposobów. Świat nauki orzekł, że Slade nie posługiwał się żadnymi trikami. W końcu, po wielkiej burzy, stwierdzono: „Slade dokonywał czynów, które są możliwe wówczas, gdy przyjmiemy, że czwarty wymiar zamieszkany jest przez duchy”. To twierdzenie poparli również niektórzy współcześni fizycy, obserwując 15 lat temu podobne wyczyny medium izraelskiego, Uri Gellera.

            Cóż, „świat duchów” to rzeczywiście oświadczenie nie bardzo pasujące do języka nauki, a jednak fizycy zgodzili się, że istnieje! Takiego samego odkrycia, i to kilka tysięcy lat temu, dokonała Biblia, wyraźnie stwierdzając, że obok naszego świata istnieje także świat duchów, demonów. W Liście do Efezjan apostoł Paweł pisze: „Gdyż bój toczymy nie z krwią i ciałem, lecz z nadziemskimi władzami, ze zwierzchnościami, z władzami tego świata ciemności, ze złymi duchami w okręgach niebieskich”.

Chrystus – Istota z innego wymiaru?

Ewangeliści szeroko opisują dzieje Jezusa, sprawozdając m.in., że chodził po wodzie, przenikał ściany, materializował się i dematerializował. To wszystko z punktu widzenia współczesnego człowieka wydaje się być jakąś chrześcijańską mitologią. A jednak najnowsza fizyka dopuszcza realność takiej sytuacji. Profesor Michio Kaku, czołowy autorytet w tej dziedzinie, tak pisze o nieznanych nam, ale istniejących według fizyków wymiarach: „Wyobraźmy sobie, że potrafimy znikać i pojawiać się, kiedy chcemy. Zamiast jechać do szkoły czy pracy, po prostu znikamy i materializujemy się ponownie w klasie i biurze (...).  Wyobraźmy sobie, że nasze oczy mogą prześwietlać przedmioty jak promienie Roentgena. Możemy zobaczyć katastrofy, do których dochodzi daleko od nas (...). Naprawdę czynilibyśmy cuda, dokonując rzeczy wykraczających poza ludzką zdolność pojmowania”.  

           Jaka istota mogłaby posiadać ową boską moc? Profesor odpowiada: „Istota z wyższych wymiarów. Trójwymiarowi mieszkańcy naszego świata nie mają takich możliwości. Dla czterowymiarowej istoty takie wyczyny są igraszką”. To nie jest literatura fantastyczno-naukowa. To poważna koncepcja hiperprzestrzeni i dziesięciu wymiarów. Wielu fizyków światowej czołówki poważnie traktuje tę teorię.

        Kim więc był Jezus, owo Słowo, które stało się ciałem? Czy nie był On właśnie Istotą z innego wymiaru?
 

Hiperprzestrzeń  z Edenu

Według teorii hiperprzestrzeni, przed Wielkim Wybuchem nasz kosmos był doskonałym, dziesięciowymiarowym wszechświatem, w którym istniała możliwość przemieszczania się między wymiarami. Jednak doszło do kataklizmu i załamania się przestrzeni i czasu. W ten sposób powstały dwa oddzielne wszechświaty. Nasz czterowymiarowy świat (choć człowiek dostrzega zmysłami tylko jego trójwymiarowość) rozszerzył się, a sześciowymiarowy stał się nieskończenie mały. W rezultacie tej katastrofy gwiazdy i galaktyki oddalają się od nas z gigantyczną prędkością. Ale nasz wszechświat ma nadal swojego brata bliźniaka – ów wszechświat równoległy. Michio  Kaku dochodzi do zaskakującego wniosku: „Wszechświat towarzyszący nie jest tylko dodatkiem do naszego wszechświata, może ostatecznie okazać się dla nas zbawieniem”. Teoria ta jest jedną z bardziej prawdopodobnych wersji powstania kosmosu. Mówi ona o jakiejś tragedii, która dokonała się w doskonałym wszechświecie. Była ona spowodowana bliżej nieokreśloną niestabilnością, w wyniku której kosmos załamał się. Przypomina to tragedię biblijnego raju – doskonałego superświata, gdzie rzeczywistość Boga graniczyła z rzeczywistością ludzi, tworząc doskonałą harmonię. Teologowie są na ogół zgodni, że świat sprzed grzechu był zupełnie inny od tego, który znamy – nie było w nim przemijania, procesów degeneracji, śmierci itp. Także możliwości ludzi były zupełnie inne, być może telepatyczne, skoro Ewa rozmawiała z wężem... Być może pierwsi ludzie mogli poruszać się w innych wymiarach, skoro obcowali z istotami duchowymi, na przykład z Bogiem czy aniołami. Ich świat załamał kataklizm zwany grzechem nieposłuszeństwa, który sprowadził ból i śmierć. Eden został zamknięty, a Adam i Ewa zostali sprowadzeni do prymitywniejszej formy świata trójwymiarowego, z którego ograniczeniami spotykamy się do dzisiaj. Możliwości człowieka zostały zahamowane, a potem nastąpiło oddalenie od naszego wszechświata świata mu towarzyszącego. Zdają się to potwierdzać słowa Jezusa: „Moje Królestwo nie jest z tego świata”. O  jakim świecie mówił Chrystus? Jaki to świat „może ostatecznie okazać się dla nas zbawieniem”?
 

Śmierć  Wszechświata

Dla każdego fizyka i kosmologa pewne jest, że Wszechświat kiedyś umrze. „Gwiazdy będą się zapadały, temperatura dramatycznie wzrośnie, aż cała materia i energia Wszechświata skondensuje się w olbrzymią kulę ognia, która zniszczy nasz świat. Wszystkie formy życia zginą” – to wizja naukowców. Ten apokaliptyczny obraz śmierci Wszechświata jest dla biblisty bardzo zrozumiały, choć przecież pozornie osadzony na przeciwstawnym światopoglądzie. Eschatologiczny opis końca świata jest niemalże kopią naukowej wizji, z tą tylko różnicą, że dzieli je ponad dwa tysiące lat: „Słońce się zaćmi i księżyc nie zajaśnieje swoim blaskiem i gwiazdy spadać będą z nieba i moce niebieskie będą poruszone...” (Ewangelia Mateusza 24,29);  „Gdyż gwiazdy niebios i ich planety nie dadzą swojego światła...” (Księga Izajasza 13,10); „Wtedy niebiosa z trzaskiem przeminą, a żywioły rozpalone stopnieją, Ziemia i dzieła ludzkie na niej spłoną...” (II List Piotra 3,10).

               Według nieżyjącego już fizyka z Uniwersytetu Columbia, Geralda Feinberga, ludzkość może mieć jednak pewną nadzieję. Otóż wysunął on hipotezę, że inteligentne życie posłuży się innymi wymiarami, by wyjść z kosmicznej tragedii. Według tej teorii, której zwolennikiem jest także wielu czołowych fizyków (Hoimar von Ditfurt, Michio Kaku), „w ostatnich chwilach zapadania się Wszechświata nasz bratni wszechświat otworzy się raz jeszcze i podróże między wymiarami staną się możliwe. Inteligentne formy życia przetunelują do wielowymiarowej przestrzeni lub równoległych wszechświatów, unikając śmierci. Wtedy będą mogły obserwować śmierć Wszechświata, zapadającego się w ognistym kataklizmie. Nastąpi kolejny Wielki Wybuch i stworzy kolejny wszechświat – ich nowy dom”. Zadziwiające, że ta relacja wydaje się być niezwykle spójna z relacją biblijną. Według tej drugiej, nasz wszechświat zginie w ogniu. Owa śmierć Wszechświata zostanie zaplanowana przez Absolut zwany w teologii Bogiem. Ziemia ma być „nową ziemią”, a kosmos „nowym niebem”.  Apostoł Jan w zachwyceniu opisał dziwne rzeczy: „I widziałem nowe niebo i nową ziemię, albowiem pierwsze niebo i pierwsza ziemia przeminęły”.  (Apokalipsa 21,1).

              Hipoteza prof. Feinberga oraz wizja apostoła Jana mają ze sobą dużo wspólnego. Oba poglądy mówią o kosmicznej śmierci wszechświata,  o śmierci  gwiazd, słońca i planet. Mówią też o stworzeniu nowego wszechświata, który stanie się „nowym domem”. Zadziwiające, ale na pomoc ludzkości przybędą rzeczywiście „inteligentne formy życia” i czy uznamy, że pochodzą z szóstego czy z dziesiątego wymiaru, to fakt pozostaje faktem: biblijny przekaz wyraźnie o nich mówi, choć w słowach prostych, bo i prości byli odbiorcy. „I widziałem miasto święte zstępujące  z nieba od Boga (...).  Oto przybytek Boga między ludźmi. I będzie mieszkał z nimi, a oni będą ludem jego, a sam Bóg będzie z nimi. I rzekł (...) oto wszystko nowym czynię” (Apokalipsa 21,1-5).

              Czy więc nazwiemy Boga Inteligentną Formą Życia, czy Kosmicznym Porządkiem, czy Absolutem, czy tak jak Einstein – Staruszkiem – to ciągle mówimy o tym samym kosmicznym Bogu. Tylko skąd się wzięły te uderzające podobieństwa w relacjach biblijnych pisarzy z przecież niebiblijnymi, bo współczesnymi, teoriami niewierzących fizyków XX i XXI wieku? A może to właśnie wiara jest tym tunelem do hiperprzestrzeni światów równoległych?

             Współczesny matematyk wiedeński pracujący w Instytute for Advanced Study w Princenton powiedział: „Istnieją prawdziwe zdania, których nie sposób udowodnić za pomocą artymetyki”.

 

Klaudia Karauda

 
---------------------------------------------------
 

            Cytaty pochodzą z książki Michio Kaku „Hiperprzestrzeń. Naukowa podróż przez wszechświaty równoległe, pętle czasowe i dziesiąty wymiar”, wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa 1992.

 

 

 

Nowości
Pomyśl, że...
obraz 129.jpg
Szukajcie wpierw Królestwa Niebieskiego i jego Sprawiedliwości - Mat 6,33
Sonda
Jak często otrzymujesz odpowiedź na swoje modlitwy?
  
Czy Bóg jest drobiazgowy w oczekiwaniach wobec człowieka?
  
Webdesign Go3.pl