W 2010 roku przypadała 200. rocznica narodzin Karola Darwina. Mijało też 150 lat od opublikowania jego największego dzieła: O pochodzeniu gatunków, w którym zawarł swoje przemyślenia na temat ewolucji.
Publikacja Darwina wstrząsnęła XIX-wieczną opinią publiczną i naukami przyrodniczymi. Przełom, który jego teoria zapoczątkowała, wzbudza kontrowersje do dziś. W swojej pracy przedstawił pogląd na temat doboru naturalnego, według którego największe szanse na przeżycie mają najsilniejsze i najlepiej dostosowane do warunków środowiska osobniki. Podobne poglądy zastosowane do nauk społeczno-politycznych dały początek marksistowskiej teorii walki klas. Z teorii Darwina wynika, że niemożliwe jest bezpośrednie odczytywanie Biblii. Daje to silną podbudowę liberalnej teologii i metodzie krytyczno-historycznej jej studiowania. Mimo że wiele napisano na temat braków i niedoskonałości teorii ewolucji, to jednak od wielu lat jest powszechnie nauczana w szkołach. Szczególnie w ramach systemu komunistycznego wpajano ją wszelkimi możliwymi sposobami jako jedynie „naukową” interpretację pochodzenia Ziemi, życia, w tym szczególnie człowieka. Nieustannie spotykamy się z jej propagandą. Współczesny człowiek przytłoczony jest widocznymi zdobyczami nauki i techniki. Wysoko oceniając osiągnięcia naukowe, powinniśmy sobie zdać sprawę z ich ograniczonych możliwości. Wiedzieć należy, że gdy naukowiec wypowiada się na temat początków istnienia życia, wychodzi poza teren nauki, wkracza na teren filozofii, często spekulatywnych teorii. Ewolucja jest tylko teorią i niczym więcej, mimo że podręczniki przedstawiają ją jako fakt. Przytacza się mnóstwo dowodów, zarówno na jej poparcie, jak i na jej zaprzeczenie. Należy podkreślić, że problem nie polega na faktach, lecz na ich interpretacji. Sąd nad Darwinem
Mocne argumenty przeciwko tej teorii znalazły się m.in. w książce Sąd nad Darwinem autorstwa Phillipsa E. Johnsona, profesora prawa z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley. Johnson napisał, że jego rola jako prawnika w analizowaniu logicznej strony dowodów i identyfikowaniu pewnych założeń „jest właściwszą, niż ktoś mógłby przypuszczać, ponieważ to, czy ludzie wierzą w ewolucję, czy darwinizm, w dużym stopniu zależy od tego, jaki rodzaj logicznego rozumowania stosują i jakie założenia przyjmują”. Następnie Johnson omawia dowody dotyczące doboru naturalnego, mutacji, skamielin i współzależności biologicznej, budowy kręgowców, biologii molekularnej oraz pochodzenia życia. Dochodzi do wniosku, że w każdej z powyższych dziedzin wszelkie dane wzmacniają raczej te argumenty, które są przeciwko ewolucji, a nie te, które ją popierają. Nawet najprostsze formy życia są tak złożone, że przypuszczenie o ich samorzutnym powstaniu przekracza możliwości prawdopodobieństwa. Podobnie teoria doboru naturalnego pomaga wyjaśnić zasadę przetrwania najsilniejszych jednostek, ale nie tłumaczy ich pojawienia się, a przypadkowe zmiany spowodowane mutacją także nie wyjaśniają dostatecznie zasad ewolucji. Skamieliny, o których Darwin powiedział, iż są poważnym problemem, w dalszym ciągu nie mogą dostarczyć brakujących ogniw w teorii ewolucji. Dlaczego zatem teoria ta, ciągle modyfikowana, jest jeszcze uznawana? Dzieje się tak, gdyż rozpaczliwie poszukuje się możliwości wyeliminowania rzeczy nadprzyrodzonych. W swoich poglądach Johnson nie jest odosobniony. W ciągu ostatnich lat wielka liczba ludzi nauki poddawała w wątpliwość różne aspekty teorii ewolucji. Ponownie coraz bardziej popularny i propagowany, także w szkołach, jest kreacjonizm. Na tej bazie powstało Polskie Towarzystwo Kreacjonistyczne1. Francis Crick, laureat Nagrody Nobla, wskazał na olbrzymie problemy związane z różnymi teoriami dotyczącymi początków powstania życia na Ziemi. Australijski biochemik Michael Denton napisał, że darwinizm jest „niczym więcej ani mniej jak tylko kosmogonicznym mitem dwudziestego wieku”. Szwedzki embriolog Soren Lovirup wyraził wiarę w to, „że pewnego dnia darwinistyczny mit zostanie uznany jako największe oszustwo w historii nauki”. Po prostu zostanie wyrzucony na śmietnik nauk biologicznych. Z szacunkiem należy odnosić się do wypowiedzi wielkich i rzetelnych naukowców, a nie obrońców takiej czy innej ideologii czy polityki, ale ponad wszystkie argumenty najważniejsze jest to, co powiedział Bóg, co znajduje się na kartach Biblii, natchnionego Słowa Bożego. Zarówno w szczegółach, jak też w ogólnym poglądzie na świat teorii ewolucji nie da się pogodzić z Pismem Świętym, wszelkie jej modyfikacje i próby zbliżenia, które mają mieć uzasadnienie i potwierdzać istnienie długiego okresu stwarzania i życia na Ziemi, zawodzą. Zgodnie z podstawową zasadą logiki, że prawda + fałsz = fałsz. Wierzący, w oparciu o Słowo Boże, mogą powiedzieć jedynie, że Bóg „stworzył świat i wszystko, co na nim”2, zaś Chrystus „podtrzymuje wszystko Słowem swojej mocy”3.
Sześć powodów Istnieje co najmniej sześć powodów, dla których chrześcijanie powinni odrzucić teorię ewolucji: 1. Nie da się jej pogodzić z biblijnym poglądem na temat pochodzenia człowieka. Według sprawozdania biblijnego „stworzył Bóg człowieka na obraz swój. Na obraz Boga stworzył go. Jako mężczyznę i niewiastę stworzył ich”4. Wszystko, co Bóg uczynił, „było (...) bardzo dobre”5. Z racji stworzenia jesteśmy więc Jego dziećmi, reprezentującymi od samego początku Jego doskonałość. Natomiast teoria ewolucji zakłada coś odwrotnego, że jesteśmy jedynie bękartami długiego procesu ewolucyjnych przemian, który rozpoczął się dawno temu od najbardziej prymitywnych form życia. 2. Nie da się jej pogodzić z biblijnym poglądem na temat grzechu6. Stworzony człowiek nie mógł żyć niezależnie od Boga — źródła życia; jego życie, szczęście, doskonałość uzależnione były od tej łączności. Natomiast grzech jest odłączeniem się od Boga, zgodnie ze słowami proroka Izajasza: „lecz wasze winy są tym, co was odłączyło od waszego Boga, a wasze grzechy zasłoniły przed wami jego oblicze, tak że nie słyszy”7. Od upadku pierwszych ludzi w grzech rozpoczął się proces degradacji człowieka, chorób, nieszczęść, a w końcu śmierci. Degradacji fizycznej, psychicznej i duchowej. Ewolucyjny pogląd jest wręcz przeciwny. Według niego śmierć była obecna w świecie, zanim pojawili się ludzie i zanim zgrzeszyli; zrywa się więc związek przyczynowo-skutkowy między grzechem a śmiercią; śmierć przestaje być karą za grzech8. 3. Nie da się jej pogodzić z osobą Chrystusa i zbawieniem. Skoro grzech sprowadził na nas śmierć, to jedynie Chrystus — nasz Stworzyciel i Zbawiciel — poprzez wcielenie i zastępczą śmierć za nasze grzechy jest w stanie odkupić człowieka i przywrócić go do pierwotnej doskonałości9. „Ewolucyjne” zerwanie związku między grzechem a śmiercią, czyni bezsensowną ofiarę Chrystusa za nasze grzechy. Chrześcijanie, którzy akceptują teorię ewolucji, faktycznie, choć nieświadomie odrzucają ofiarę Chrystusa. 4. Nie da się jej pogodzić z biblijnym poglądem na osobę Boga. Jak wytłumaczyć problem bólu i śmierci? Jak wytłumaczyć problem obowiązującego w przyrodzie prawa przemocy? Teoria ewolucji wymaga śmierci; Biblia przedstawia śmierć jako nieprzyjaciela, który w końcu zostanie zniszczony10. Bóg jest dawcą życia, a nie śmierci. 5. Nie da się jej pogodzić z czwartym przykazaniem niezmiennego dekalogu: „Pamiętaj o dniu sabatu, aby go święcić. Sześć dni będziesz pracował i wykonywał wszelką swoją pracę, ale siódmego dnia jest sabat Pana, Boga twego, nie będziesz wykonywał żadnej pracy (…). Gdyż w sześciu dniach uczynił Pan niebo i ziemię, morze i wszystko, co w nich jest, a siódmego dnia odpoczął. Dlatego pobłogosławił Pan dzień sabatu i poświęcił go”11. 6. Nie da się jej pogodzić z Pismem Świętym. Zagadnienie stworzenia nie jest sprawą jedynie dwóch pierwszych rozdziałów Biblii. Całe Pismo Święte zakłada istnienie tygodniowego procesu stwarzania i przedstawia Boga jako Stworzyciela. Ostatnia księga Biblii, Apokalipsa, podejmuje ten temat w ostatnim orędziu Boga do świata: „Bójcie się Boga i oddajcie Mu chwałę, gdyż nadeszła godzina sądu Jego i oddajcie pokłon temu, który stworzył niebo i ziemię, i morze, i źródła wód”12. Jest to bezpośrednie nawiązanie do czwartego przykazania. W tym świetle musi dziwić postawa największego z Kościołów chrześcijańskich, który twierdzi, że między teorią Darwina a chrześcijaństwem nie ma sprzeczności. W marcu 2009 roku w Watykanie miała miejsce konferencja, której celem było wyjaśnienie różnic poglądów, jakie w minionym okresie powstały na tle stosunku do darwinizmu. Już na jej początku kard. William Levada, przewodniczący Kongregacji Nauki Wiary, wyraźnie dał do zrozumienia, że współczesny Kościół rzymskokatolicki odnosi się do dorobku angielskiego badacza z szacunkiem i że „w nauczaniu Kościoła jest miejsce zarówno na naukowe wyjaśnienie teorii ewolucji, jak i na wiarę w Boga jako Stwórcę”. Było to tylko potwierdzenie wcześniejszych słów papieża Jana Pawła II, że ewolucja „to coś więcej niż hipoteza”. Tymczasem łączenie chrześcijaństwa z ewolucjonizmem to jak łączenie żelaza z gliną. Tak się nie da. Trzeba się zdecydować albo na jedno, albo na drugie. Warunkiem sine qua non chrześcijaństwa pozostaje wiara w kreacjonizm. Władysław Polok 1 Polskie Towarzystwo Kreacjonistyczne od 1993 r. wydaje miesięcznik „Problemy Genezy” (wcześniej wydawane jako „Na Początku”). Jego celem jest podkreślanie faktów przemawiających za kreacjonizmem. Na uwagę zasługuje także Geoscience Research Institute, działający przy Loma Linda University w Kalifornii, ściśle współpracujący z Andrews University w Berrien Springs, Michigan. Instytut wydaje czasopismo „Origins” i inne materiały wspierające kreacjonizm. 2 Dz 17,24. 3 Hbr 1,3. 4 Rdz 1,27. 5 Rdz 1,31. 6 Zob. Rdz 3. 7 Iz 59,2. 8 Zob. Rz 6,23. 9 1 P 1,18-20. 10 1 Kor 15,54. 11 Wj 20,8-11; por. Rdz 2,1-3. 12 Ap 14,6-12. |